Podaję wersję najprostszą, aczkolwiek można pobawić się ilością/rodzajem wina i serów, niektórzy dodają czosnek, mąkę... U mnie ostatnio była z gulaszową wołowiną i oh, co to była za uczta!Słowo o serze - u mnie zazwyczaj jest starty Gruyère, ale że Małżonek lubi, gdy zapieczony ser się ciągnie, rozłożyłam po plasterku Provolone, a na to dałam Gruyère. Ważne, żeby ser był wyrazisty i dobrze się topił.
W dużym rondlu, na średnim ogniu topimy masło. Wrzucamy cebulę, mieszamy i dusimy, aż będzie zredukowana i skarmelizowana na ciemne złoto, ok. godzinę. Często mieszamy, w razie potrzeby można zmniejszyć ogień, bo tu chodzi o "low and slow", czyli o powolne i łagodne duszenie, a nie przysmażanie. Pod koniec posypujemy cukrem i tymiankiem. Wlewamy wermut, mieszamy do dna i redukujemy, aż prawie wyparuje ( u mnie 90 sekund). Wlewamy wywar, dodajemy liść laurowy, doprowadzamy do wrzenia, przykrywamy i gotujemy na wolnym ogniu przez 20 minut. Wlewamy brandy, solimy i pieprzymy do smaku. Można ewentualnie dosłodzić. Osobiście na tym etapie zupę odstawiam na dzień, by się przegryzła, ale nie jest to niezbędne.Zaraz przed podaniem rozlewamy gorącą zupę do żaroodpornych misek, na wierzch kładziemy kawałki bagietki, posypujemy startym serem i wkładamy do piekarnika (funkcja BROIL albo zapiekanie od góry) na kilka minut, aż ser się smakowicie przypiecze. Wyciągamy z piekarnika, studzimy minutkę lub dwie i serwujemy. Smacznego!