Myślę, że nie będzie tragedii, jeśli zamiast burraty użyjecie mozzarelli. Rozłóżcie ją na ciepłej marchewce, żeby trochę zmiękła. Przepis mówi o 25 dag burraty, ja dałam połowę i wystarczyło. Ale wiecie, od przybytku głowa nie boli...:-)W przepisie mowa o prażonych, solonych pistacjach - jeśli nie są dostępne, bierzemy surowe i wkładamy na kilka minut do rozgrzanego piekarnika. Studzimy i siekamy.
Rozgrzewamy piekarnik do 230C. Oczyszczoną marchewkę nacieramy 2 łyżkami oliwy, rozkładamy na blasze i pieczemy przez ok. 40-45 min, od czasu do czasu przekręcając. Jeśli pod koniec marchew nie jest miejscami bardzo przypieczona, przełączamy piekarnik na mocne pieczenie od góry i przypiekamy kilka minut. Wyciągamy i przekładamy na talerz. Studzimy kilka minut.W międzyczasie w miseczce mieszamy 1/2 szklanki oliwy, pietruszkę, miętę, cebulę, sok i skórkę z cytryny i pistacje. Solimy i pieprzymy do smaku.Odcedzamy burratę, rwiemy ją na mniejsze kawałki i umieszczamy na upieczonej marchewce. Na to rozkładamy pesto. Solimy grubą solą i podajemy.Smacznego!