Club sandwich, czyli kanapka klubowa, to solidny amerykański klasyk, który cieszy się nieustającym powodzeniem wśród młodych i…i młodych duchem domowników. Bo czego tu nie lubić – boczek, indyk, trochę sałaty, pomidor, majonez.
Kanapka ta, wymyślona ponoć w Nowym Jorku ponad 100 lat temu, jest żelazną pozycją w menu każdego szanującego się diner’a, czyli amerykańskiej jadłodajni. Zazwyczaj serwowana jest z frytkami (które ja obowiązkowo zamieniam na batatowe, bo kocham!), może mieć jedną lub dwie warstwy, cztery plasterki indyka lub czterdzieści, wszystko zależy od fantazji danego kucharza:-)
Jako szefowa szefowych mojej kameralnej kuchni przydomowej, cenię kanapkę klubową za harmonijną bezpretensjonalność i prostotę, a zarazem za skuteczność, bo bez zbytniego gimnastykowania za każdym razem odnoszę przy stole gwarantowany sukces (czyt. zero marudzenia);-) A wierzcie mi, czasem nic innego mi do szczęścia nie potrzeba, tylko święty spokój!;-)
Kanapka klubowa z indykiem i boczkiem
Składniki
- 8 kromek chleba
- 4 łyżki majonezu
- 8 listków sałaty, umytych i osuszonych
- 20 dag indyka w plasterkach
- 20 dag boczku w plasterkach
- 4 duże plasterki pomidora
Instrukcje
- Boczek smażymy na dużej patelni na chrupko, gdy będzie gotowy, odsączamy z tłuszczu na papierowych ręcznikach.Chleb tostujemy w tosterze (lub w piekarniku). Smarujemy go majonezem, rozkładamy sałatę na 4 kromkach, następnie kładziemy na nią plasterki indyka (po 5 dag na kromkę), boczek (podzielony na 4 części), po plasterku pomidora, po czym przykrywamy posmarowanymi majonezem 4 kromkami chleba.Kroimy na pół i serwujemy.Smacznego!