Oczywiście najstarsi górale wiedzą, że nie ma jak maminy rosół (Babs, całuję rączki), ale gdy znudzi nam się makaronowa lub ryżowa (nigdy!!!) wkładka, kulki z macy będą pasowały jak ulał.
Do tej pory obchodziłam je szerokim łukiem, bo generalnie stronię od lepienia, ugniatania, wyrabiania i innego wałkowania, kojarzy mi się bowiem z pieczeniem, a do tego mam słynne dwie lewe ręce.
Do tego w Nowym Jorku kulki macy mozna kupić w każdym większym sklepie, szczególnie w okolicach Świąt żydowskich, a że celebrowano ostatnio Rosh Hashanah i Yom Kippur, zupa z kulkami macy wołała imię mojego syna z każdej sklepowej wystawy. Bo on za nią po prostu przepada (tylko ciiii, nie mówcie mojej Mamie), a kulek w niej nigdy za dużo.
Tym razem się zawzięłam i zamiast tradycyjnie kupić gotowce, pobuszowałam w internecie. Ośmielona śmieszną łatwością wykonania, kupiłam macę i zabrałam się do pracy. I co, i pestka! Łatwizna. Syn spałaszował podwójną porcję i powiedział, że najlepsza zupa w życiu. A ja nabrałam wiatru w skrzydła i już myślę, jak te kulki uszlachetnić…Mówia imbir, mówia zioła…ale o tym w następnym odcinku!
Rosół z kulkami z macy
Składniki
- 4 jajka, żółtka oddzielone od białek
- 1 łyżka cebuli, startej na tarce o drobnych oczkach
- 1 łyżeczka soli
- 1 łyżka oleju
- 3/4 szklanki macy
- 1 szczypta pieprzu cayenne (opcjonalnie)
Instrukcje
- Mieszamy żółtka ze startą cebulą, solą, olejem i cayenne.Ubijamy białka na sztywną pianę.Dodajemy do białek rozmieszane żółtka, delikatnie mieszamy. Wsypujemy macę, delikatnie mieszamy. Przykrywamy i odstawiamy do lodówki na 30 min.W międzyczasie przygotowujemy duży garnek z wodą. Doprowadzamy do wrzenia.Po upływie 30 min wyciągamy z lodówki ciasto z macą, moczymy ręce w zimnej wodzie i formujemy 20 kulek wielkości piłki golfowej. Wrzucamy na wrzątek, doprowadzamy do ponownego wrzenia, przykrywamy, zmniejszamy ogień i gotujemy przez 45 min.Odcedzamy i serwujemy z rosołem.Smacznego!