Były Święta, potem tzw. limbo, czyli ni to wolne, ni to do roboty, następnie Sylwester od czwartku do niedzieli, i tak między jednym pierogiem a dziewiątą dokładką makowca wyobrażałam sobie, jak pięknie będzie wziąć się za siebie w styczniu, odchudzić, odwęglowodanić, oddeserzyć, odmięsić, a wszystko w akompaniamencie aerobiku z Jane Fondą;-)
Na pierwszy noworoczny ogień zamarzyła mi się ucieczka do Azji, żeby było egzotycznie, aromatycznie i najlepiej wegańsko. A, i żebym nie musiała się nastać przy garach, bo pomału z plackiem, ledwie zwlekam się z kanapy po tej całej świątecznej rozpuście;-)
Wymyśliłam sobie curry z mlekiem kokosowym i górą warzyw. Warzywa z mrożonki, więc nie musiałam się naobierać, pasta curry ze słoika, czyli minuta pięć (no dobra, 30 minut) i w całym domu obiecująco pachniało Azją, podróżami, wręcz pobiegłam sprawdzić, czy może granice w końcu otwarte… Nope, pozostaje poić się egzotycznymi rozkoszami podniebienia w domowych pieleszach. Całkiem miło!
Tajskie curry warzywne - łatwe, szybkie i przyjemne
Składniki
- 1 cebula, pokrojona w kostkę
- 1 łyżka oleju kokosowego lub oliwy
- 6 ząbków czosnku, drobniutko posiekanych
- 2 łyżki świeżego imbiru, startego na tarce o drobnych oczkach
- 3-4 łyżki czerwonej pasty curry (do nabycia przy stoiskach azjatyckich)
- 1 puszka azjatyckiego mleczka kokosowego
- 1/2 szklanki wody
- 75-100 dag warzyw - ja użyłam mrożonych to stir fry (do dań azjatyckich), świeżego bok choi, kalafiora, obranego i pokrojonego w drobną kostkę batata, a gdy podwoiłam porcję dodałam puszkę cieciorki, odsączonej i wypłukanej
- 2-4 łyżki sosu sojowego
- sok z limonki albo dwóch
- cukier (opcjonalnie)
- sól (opcjonalnie)
- 1/2 szklanki kolendry, posiekanej
Instrukcje
- W dużym rondlu topimy olej kokosowy, dodajemy cebulę i szklimy na średnim ogniu przez ok. 5 minut. Dodajemy czosnek i imbir, podsmażamy przez 30 sekund, dodajemy pastę curry, dokładnie mieszamy. Wrzucamy warzywa, mieszamy, wlewamy mleczko kokosowe i wodę, doprowadzamy do wrzenia i gotujemy na wolnym ogniu przez ok. 10 - 20 minut, aż warzywa będą miękkie. Ściągamy z ognia i doprawiamy sosem sojowym, sokiem z limonki i cukrem, ewentualnie solą. Danie powinno być słodkawo/słono/kwaskowate, z nutą pikanterii (to od pasty curry!).Przed podaniem posypujemy kolendrą.Curry podajemy od razu - najlepiej z ryżem lub makaronem ryżowym, lub odstawiamy, by się "przegryzło" - moim zdaniem jest lepsze na drugi dzień.Smacznego!